Wszyscy z historii znamy procesy czarownic. Procesy o zajmowanie się czarną magią, kontakty z diabłem, rzucanie klątw. Oskarżano o to nie tylko mężczyzn, ale równie często kobiety. O nich dziś właśnie chcę Ci opowiedzieć. Mało kto wie, że pierwszy stos w Polsce zapłonął właśnie w naszym mieście.

Kim była na nieszczęsna kobieta i o co ją oskarżono?

Czarownica z Chwaliszewa

Było to w XVI wieku, a dokładnie w 1511 roku. Niestety nie znamy jej imienia, wiemy tylko, że oskarżono ją o zatrucie piwa aż w 6 warzelniach. Była to pierwsza Polka, która spłonęła na stosie. Kobieta jak można sobie wyobrazić nie miała nic wspólnego z zepsutym piwem, ale jak to zawsze bywa kogoś winą trzeba było obarczyć. Jak miała ona tego dokonać? Dokładnie nikt nie wie. Akt oskarżenia brzmiał, że dopuściła się tego przy użyciu sił nieczystych. Wiadomo, że nie była to młoda kobieta, acz jej personaliów do dziś nie znamy. Spłonęła ona jednak na stosie, była to pierwsza ofiara modnych w owym czasie polowań.

Historia ta działa się na Chwaliszewie, choć powinnyśmy powiedzieć, że w Chwaliszewie. W owych czasach była to odrębna miejscowość.

Procesy – o co oskarżano najczęściej?

Najwięcej procesów odbywało się od połowy XVI do połowy XVII wieku. Najwięcej ofiar pochłonęły kraje protestanckie. W samych Niemczech zginęło na stosie około 100 000 osób.

Kobiety oskarżano najczęściej o czary, konszachty i uprawianie seksu z diabłem, wytwarzanie trucizn, rzucanie czarów, sprowadzanie chorób, nieurodzaju, latanie na miotle.

Powstał nawet podręcznik do zwalczania czarnej magii. Napisało go dwóch niemieckich dominikanów, już w 1486 roku. W Polsce wydano go w połowie XVII wieku. Nosił on znamienny tytuł “Młot na czarownice”.

Dlaczego kobiety przyznawały się do niepopełnionych czynów?

To pytanie słyszę nader często, odpowiedź jest prozaiczna i prosta. Ze strachu, pod wpływem bólu. Proces nie był prosty, zeznania były wymuszane przy pomocy wielu wymyślnych tortur. Tu jeśli chodzi o tortury kat ograniczony był swoją tylko wyobraźnią. Często stosowane praktyki, to wlewanie gorącego oleju do gardła, morzenie głodem, do wycieńczonych, często poranionych, już więźniów, nie tylko kobiet wpuszczano myszy i szczury. Łamanie kołem, wyrywanie paznokci też nie były rzadkością.

Skąd czerpie się wiedzę na temat procesów czarownic?

Wiedza ta pochodzi z zachowanych aktów procesowych. Najstarszy taki akt został spisany i zachował się do dnia dzisiejszego z Poznania z 1544 roku. Był to proces 3 kobiet oskarżonych o czary właśnie. Z tych dokumentów znamy ich imiona. Były to Dorota Gniećkowska, Agnieszka z Żabikowa i Anna Maciejowa. Zachowały się protokoły przesłuchań z owego procesu.

Stosunek sędziów do składanych zeznań.

Nie wszyscy sędziowie uznawali te zeznania uzyskane za pomocą tortur. Już w XVII wieku, w 1639 roku, pojawiła się książka jednego z prefesorów poznańskiej Akademii Lubrańskiego negująca zdobyte w ten sposób zeznania. Zarzucał on w swym dziele sędziom dopuszczającym takie zeznania nieuctwo i niekompetencje. W tym samym roku kolejni przedstawiciele sędziów i kościoła opowiedzieli się przeciw takim praktykom. Piętnowali oni używanie tortur by uzyskać przyznanie się do winy.

Czy tylko kobiety ginęły za czary?

Trzeba przyznać, że tylko przedstawiciele niższych warstw społecznych oskarżani byli o czarną magię. Nie były to jednak tylko kobiety. W 1772 roku przed poznańskim ratuszem ścięto Andrzeja Bocheńskiego z Grodziska za konszachty z diabłem i wielokrotne sprzedanie mu swej duszy.

Inne próby, by przekonać się czy dana kobieta, to czarownica

Najczęstsze próby jakim były poddawane kobiety, to próba wody. Wrzucano oskarżoną do wody, jeśli utrzymała się na powierzchni, oznaczało to, że pomaga jej diabeł i sądzono jako czarownicę. Co jednak jeśli nie miała szczęścia i natychmiast szła na dno? Uznawano ją za niewinną. Życia jej to jednak nie zwracało.

Drugą częstą próbą, była próba ognia. Miała oskarżona chwycić rozgrzany do czerwoności pręt, bądź przejść się po rozżażonych węglach. Jeśli nie odniosła wystarczającą dużych ran, bądź rany goiły się szybko świadczyło to o konszachtach z diabłem.

Chcesz poczytać o innych znanych Poznaniankach? Zapraszam do poprzednich wpisów. http://www.dworkomorowo.pl/wilhelm-i-eliza to tym razem historia miłosna. Artykuł, który może Cię też zainteresować, to http://www.dworkomorowo.pl/rycheza lub http://www.dworkomorowo.pl/tajemnicza-zona-boleslawa-emnilda