Czy wiecie kiedy na wieży ratuszowej pojawił się pierwszy mechanizm z koziołkami? Już w XVI wieku, według zapisów w kronikach miejskich pojawił się na wieży ratuszowej zegar z tak zwanym urządzeniem błazeńskim.
Wielki pożar w Poznaniu.
Rok 1536 rok był straszny dla miasta. Wybuchł w mieście wielki pożar, który strawił dużą część miasta, w tym również pierwotny ratusz. W odpowiedzi na niego rajcy miejscy postanowili odbudować reprezentacyjny budynek. W 1550 roku podpisano kontrakt z włoskim architektem Janem Baptistą di Quadro z Lugano na odbudowę ratusza.
Pierwsza wieża zegarowa w Poznaniu
Pierwsze wieże z zegarem w Europie zaczęły się pojawiać już w XIV wieku, w Poznaniu pierwszy zegar pojawił się sto lat później, na wieży, na murach miejskich w 1431 roku.
Tuż po pożarze mieszkańcy postanowili wybudować własny zegar. Z zebranych społecznie pieniędzy opłacili ślusarza Franciszka, który miał wykonać nowy zegar na wieżę. Niestety, nie był to fachura najwyższych lotów. Zegar psuł się co i rusz, spóźniał się. Z tego to powodu rajcy miejscy postanowili zamówić zegar u znanego zegarmistrza. W 1550 roku podpisano kontrakt z zegarmistrzem Bartłomiejem Wolfem z Gubina na wykonanie zegara na wieży ratuszowej. W kontrakcie zawarte było również wykonanie tak zwanego błazeńskiego urządzenia, czyli koziołków.
Zegar na wieży ratuszowej
WYmagania nasi rajcy mieli spore. Zegar miał mieć 4 tarcze z zaznaczonymi kwadransami. O każdej pełnej godzinie każdy z nich miał bić prawidłowo. Cyfry wykonane w miedzi. Złocić miała je już rada miejska na swój koszt. Zegar ten miał też miał posiadać mechanizm wskazujący miesiące. Mistrz zobowiązał się do wykonania należycie swojego zadania. Dawał nawet gwarancję – na całe 6 lat. Otrzymał za to solenne wynagrodzenie, które opiewało na 150 florenów.
Ze swojego zadania wywiązał się bardzo dobrze. Jego koziołki służyły mieszkańcom do 1675 roku.
Zapomniane koziołki
Dopiero na początku XX wieku, gdy Prusacy przeprowadzali remont ratusza natknęli się na materiały, które mówiły o błazeńskim urządzeniu. To dzięki nim koziołki powróciły na ratuszową wieżę.. Pierwszy raz ukazały się w 1913 roku. Miały napęd elektryczny, który jednak często się zacinał. Nie radzono sobie zbyt dobrze z nimi. Bywały dni, że trzeba było je popychać kijem, by zechciały ruszyć.
Pożoga powojenna
W 1953 roku w czasie odbudowy ratusza znaleziono resztki wieży i koziołków. Odnowiono więc koziołki, które przez kolejne 40 lat trykały się bez zarzutu codziennie z ratuszowej wieży. Niestety, jak każde urządzenie tak i nasze koziołki wymagały remontu. Coraz częstsze były awarie. Najbardziej spektakularna była w Nowy Rok 1989 roku, kiedy to nasze małe zwierzaki nie mogły się zatrzymać. Trykały się przez kilka godzin, nim je zegarmistrz “utemperował”.
Cóż znaczy miłość i kiełbasa?
Marian Marcinkowski – syn właściciela zakładu rzeźnickiego zakochał się w pracownicy muzeum. Jak można sprawić przyjemność smutnej Ukochanej? Wymyślił akcję “Koziołki”. Z jego inicjatywy i za jego pieniądze na Politechnice Poznańskiej powstał nowy mechanizm dla poznańskich Koziołków. Co ma z tym wszystkim wspólnego kiełbasa? Pracownicy Politechniki poza normalną wypłatą od Pana Mariana otrzymywali dodatkowo kiełbasę. W tamtych czasach był to towar deficytowy.
Dzięki Panu Marianowi wszyscy byli zadowoleni. Władze miasta, że mają znów sprawny mechanizm, mieszkańcy i Turysci, że znów mogli oglądać codzienny spektakl z ratuszowej wieży.