Las Bytyński, to nie tylko miejsce relaksu.

Do tej pory okolice Dworu kojarzyły się nam z odpoczynkiem, relaksem i słusznie, jednak należy pamiętać, że okolica ta, jak wiele innych w Wielkopolsce, ma też swoje mroczne tajemnice.

Jedną z nich jest właśnie położony kilka kilometrów od Dworu las. W dawnych czasach teren ten należał do hr. Niegolewskiego. Jak na pewno Państwo wiecie już we wrześniu Niemcy wkroczyli do Wielkopolski. Większość mieszkańców wywieziono zaraz na początku działań wojennych, między innymi do Generalnej Guberni.

W październiku 1939 roku Niemcy założyli pierwszy na ziemiach polskich obóz koncentracyjny, na terenie Fortu VII w Poznaniu. Zginęło tam kilkadziesiąt tysięcy Wielkopolan. Ciała nieszczęśników musieli gdzieś zwieźć i ukryć przed światem.

Egzekucje

Skąd wiadomo, że wydobyte w 45 roku ciała, to ofiary Niemców? Wiedzieli o tym okoliczni mieszkańcy, którzy byli niemymi świadkami tych chwil grozy. Jednym ze świadków był Marian Birecki, był on myśliwym i pracował na terenie owego lasu, mieszkał w okolicy. Pierwsza egzekucja odbyła się już 11 listopada 1939 roku, do lasu w okolice Bytynia przyjechała ciężarówka, kim byli nieszczęśnicy trudno dziś powiedzieć, wiadomo jednak, że zostali oni zamordowani z krótkiej broni palnej. Pan Birecki nie był naocznym świadkiem tej zbrodni. Słyszał strzały, a parę dni później odkrył masową mogiłę, w której jak się później okazało pochowanych, a wcześniej zastrzelonych było 40 osób.

Kolejnym świadkiem, tym razem już naocznym był leśniczy Jan Michalak, który wracał z pracy i przejeżdżał nieopodal miejsca, do którego Niemcy ciężarówką przywieźli kolejne ofiary. Widział ludzi, którzy stali w rowie, a następnie zostali bestialsko zamordowani. Nie widział on momentu rozstrzeliwania, ale słyszał serie z karabinu maszynowego, a następnie pojedyncze strzały z broni krótkiej.

Kim były ofiary?

90 % ofiar nie zostało zidentyfikowanych, 2 postacie są jednak znane. Był to ksiądz Czesław Michałowicz. . Swą posługę pełnił początkowo jako wikariusz w parafii Trójcy Świętej w Gnieźnie. Pracował również w poznańskiej parafii pw. Najświętszego Serca Jezusa i świętego Floriana. Był działaczem społecznym, sekretarzem Generalnym Związku Katolickich Robotników Polskich w Poznaniu. Pierwszymi ofiarami i więźniami obozu byli właśnie działacze społeczni, księża, inteligencja polska.

Drugą z rozpoznanych ofiar był kierownik szkoły podstawowej w Grzebienisku Józef Gibowski. Dziś jest on patronem tejże szkoły.

Ekshumacja

Ekshumacja zwłok odbyła się w 1945 roku, okazało się, że są jeszcze kolejne 2 mogiły jedna z nich była pusta. Przypuszcza się, że naziści żeby ukryć świadectwo swoich zbrodni wydobyli szczątki, które następnie je spalili. W czwartej, ostatniej mogile było tylko 12 ciał, które również niezidentyfikowane. Jest podejrzenie, że byli to inni więźniowie, których zadaniem było zakopać i zamaskować poprzednią mogiłę. Kolejnym ich zadaniem było wykopać mniejszą dla samych siebie. Ludzie ci, z ostatniej mogiły zginęli na miejscu ze strzału w tył głowy. W grobach tych pochowani byli przedstawiciele wszystkich warstw społecznych, zarówno kobiety jak i mężczyźni, inteligencja, jak i chłopi. Świadczą o tym fragmenty strojów, włosy, resztki obuwia.

Dziś w lesie nie znajdziemy już ciał. Zostały one wszystkie przeniesione na cmentarz w Kaźmierzu, pochowane w mogile zbiorowej i upamiętnione wspólnym pomnikiem.

Spacer

Wybierając się na wakacje do naszego Dworu warto wybrać się również na krótki spacer na kaźmierski cmentarz, oddać hołd poległym za wolność ofiarom niemieckich najeźdźców, warto wybrać się również do lasu. Może drzewa opowiedzą nam jeszcze inne, mniej krwawe historie? Kto wie.